Ten rozdział dedykuję Wam wszystkim, a w szczególności Julii oraz Pani N. za niemalże CODZIENNĄ motywację, a także Imperatorowi za cenne uwagi!
Zapraszam do czytania :)
___________________________________________
Miesiąc później
Zapraszam do czytania :)
___________________________________________
Miesiąc później
- Jesteś pewna, że chcesz tu zostać sama całe dwa tygodnie? - Gregor wtulił się we mnie, kiedy przewracałam kurczaka na patelni.
- Daj już spokój - dorzuciłam trochę przyprawy. - Przecież już ci mówiłam.
Odwróciłam się do Gregora i złożyłam pocałunek na jego policzku.
- Nie jestem dzieckiem, poradzę sobie bez ciebie - uśmiechnęłam się z pewnością siebie.
- Beze mnie? - Gregor uniósł mnie do góry, a ja oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. - Bez swojego rycerza? - Austriak zaczął kręcić się wokół własnej osi ze mną na rękach.
- Nie jestem księżniczką w opałach wiesz? - nasze czoła zetknęły się.
- Dla mnie jesteś - Schlieri zbliżył swoje usta do moich, jednak dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych szybko nas od siebie oderwał. Wspólnie podeszliśmy do wejścia, a Gregor nacisnął klamkę. Naszym oczom ukazała się twarz Austriaka, z którym łączyło mnie więcej niż myślałam.
- Alicja! - Manuel był trochę zaskoczony, a ja równie tak jak on, faktem, że skoczek pamiętał jak mam na imię. - Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też Manu... - nie zdążyłam nawet dokończyć ponieważ Fetti objął mnie na przywitanie.
- Kiedy przyjechałaś? - zapytał rozweselony skoczek.
- Nie, nie przeszkadzajcie sobie - Gregor oparł się o otwarte drzwi i pokiwał głową z dezaprobatą.
- Sorry stary - Fetti przywitał się ze zlekceważonym wcześniej Schlierim. - Po prostu jestem zdziwiony, że Alicja tu jest. Czemu nic nie powiedziałeś?
- Chcieliśmy to zachować dla siebie póki co - Gregor zaprosił kolegę gestem ręki do środka i zamknął drzwi. - Masz wszystko na wyjazd?
Fettner przytaknął.
- Świetnie - Schlieri chwycił klucze leżące na niewielkim stoliku przy drzwiach wejściowych i pocałował mnie w policzek. - Alicja zajmij się Manu chwilę, ja skoczę na skocznie po parę gratów i niedługo wrócę.
Początkowo nie byłam zbyt optymistyczna. Ciągle miałam przed oczami obraz tamtego zarozumiałego, oschłego Fettnera, który wydzierał się na mnie podczas Mistrzostw Świata i oskarżał o wszystko co złe. Co prawda sam jakiś czas temu mnie przeprosił, jednak nasze relacje wciąż pozostały... dość chłodne.
- Chcesz coś do picia? - posłałam skoczkowi wymuszony uśmiech.
- Nie dzięki, wystarczy mi tylko wizyta w toalecie i hasło do wifi - Manuel odwzajemnił uśmiech, jednak jego wydawał się być jak najbardziej szczery.
Podałam chłopakowi hasło po czym udałam się na piętro, a jego pozostawiłam w łazience na dole. Korzystając z nieobecności Gregora wyjęłam z torebki paczkę miętowych papierosów i wyszłam na balkon trzymając w ręku slima i zapalniczkę. Biorąc głęboki wdech zaciągnęłam się rakotwórczym dymem "Fenomenalnie Alicjo, dostajesz order największej idiotki po tej stronie planety" pomyślałam obracając w palcach podłużny obiekt. Oparłam się o barierkę i podziwiałam malowniczą okolicę, gdy momentalnie z głębokiej zadumy wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych. Automatycznie wypuściłam z dłoni papierosa, który zleciał na dół upadając na trawnik, obróciłam się a moim oczom ukazał się Manuel. Moje ciało przeszedł dreszcz, a policzki zalały się czerwienią.
- Niczego nie widziałeś! - wydukałam po chwili.
- Nie byłbym tego taki pewien - austriak zbliżył się do barierki i oparł się o nią. - Serio myślisz, że Gregor by tego nie wyczuł?
"Ostatnio jakoś się udało" myśl przeleciała mi przez głowę.
- Czego tu szukasz? - zapytałam ignorując poprzednie pytania. Nie do końca przepadałam za Manuelem, choć nie znaliśmy się za dobrze, to coś mnie od niego odpychało.
- Chciałem z tobą porozmawiać - odparł spoglądając mi prosto w oczy, czym zmroził mi krew w żyłach.
- Ze mną? O czym?! - jąkałam się wypowiadając te słowa, nie wiedziałam czego się mogłam po nim spodziewać. Pamiętam go jako wybuchowego i porywczego chłopaka, więc tym bardziej bałam się co mogło zrodzić się w jego głowie.
- O Gregorze - spuścił wzrok. - To ważne...
- Daj już spokój - dorzuciłam trochę przyprawy. - Przecież już ci mówiłam.
Odwróciłam się do Gregora i złożyłam pocałunek na jego policzku.
- Nie jestem dzieckiem, poradzę sobie bez ciebie - uśmiechnęłam się z pewnością siebie.
- Beze mnie? - Gregor uniósł mnie do góry, a ja oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. - Bez swojego rycerza? - Austriak zaczął kręcić się wokół własnej osi ze mną na rękach.
- Nie jestem księżniczką w opałach wiesz? - nasze czoła zetknęły się.
- Dla mnie jesteś - Schlieri zbliżył swoje usta do moich, jednak dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych szybko nas od siebie oderwał. Wspólnie podeszliśmy do wejścia, a Gregor nacisnął klamkę. Naszym oczom ukazała się twarz Austriaka, z którym łączyło mnie więcej niż myślałam.
- Alicja! - Manuel był trochę zaskoczony, a ja równie tak jak on, faktem, że skoczek pamiętał jak mam na imię. - Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też Manu... - nie zdążyłam nawet dokończyć ponieważ Fetti objął mnie na przywitanie.
- Kiedy przyjechałaś? - zapytał rozweselony skoczek.
- Nie, nie przeszkadzajcie sobie - Gregor oparł się o otwarte drzwi i pokiwał głową z dezaprobatą.
- Sorry stary - Fetti przywitał się ze zlekceważonym wcześniej Schlierim. - Po prostu jestem zdziwiony, że Alicja tu jest. Czemu nic nie powiedziałeś?
- Chcieliśmy to zachować dla siebie póki co - Gregor zaprosił kolegę gestem ręki do środka i zamknął drzwi. - Masz wszystko na wyjazd?
Fettner przytaknął.
- Świetnie - Schlieri chwycił klucze leżące na niewielkim stoliku przy drzwiach wejściowych i pocałował mnie w policzek. - Alicja zajmij się Manu chwilę, ja skoczę na skocznie po parę gratów i niedługo wrócę.
Początkowo nie byłam zbyt optymistyczna. Ciągle miałam przed oczami obraz tamtego zarozumiałego, oschłego Fettnera, który wydzierał się na mnie podczas Mistrzostw Świata i oskarżał o wszystko co złe. Co prawda sam jakiś czas temu mnie przeprosił, jednak nasze relacje wciąż pozostały... dość chłodne.
- Chcesz coś do picia? - posłałam skoczkowi wymuszony uśmiech.
- Nie dzięki, wystarczy mi tylko wizyta w toalecie i hasło do wifi - Manuel odwzajemnił uśmiech, jednak jego wydawał się być jak najbardziej szczery.
Podałam chłopakowi hasło po czym udałam się na piętro, a jego pozostawiłam w łazience na dole. Korzystając z nieobecności Gregora wyjęłam z torebki paczkę miętowych papierosów i wyszłam na balkon trzymając w ręku slima i zapalniczkę. Biorąc głęboki wdech zaciągnęłam się rakotwórczym dymem "Fenomenalnie Alicjo, dostajesz order największej idiotki po tej stronie planety" pomyślałam obracając w palcach podłużny obiekt. Oparłam się o barierkę i podziwiałam malowniczą okolicę, gdy momentalnie z głębokiej zadumy wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi balkonowych. Automatycznie wypuściłam z dłoni papierosa, który zleciał na dół upadając na trawnik, obróciłam się a moim oczom ukazał się Manuel. Moje ciało przeszedł dreszcz, a policzki zalały się czerwienią.
- Niczego nie widziałeś! - wydukałam po chwili.
- Nie byłbym tego taki pewien - austriak zbliżył się do barierki i oparł się o nią. - Serio myślisz, że Gregor by tego nie wyczuł?
"Ostatnio jakoś się udało" myśl przeleciała mi przez głowę.
- Czego tu szukasz? - zapytałam ignorując poprzednie pytania. Nie do końca przepadałam za Manuelem, choć nie znaliśmy się za dobrze, to coś mnie od niego odpychało.
- Chciałem z tobą porozmawiać - odparł spoglądając mi prosto w oczy, czym zmroził mi krew w żyłach.
- Ze mną? O czym?! - jąkałam się wypowiadając te słowa, nie wiedziałam czego się mogłam po nim spodziewać. Pamiętam go jako wybuchowego i porywczego chłopaka, więc tym bardziej bałam się co mogło zrodzić się w jego głowie.
- O Gregorze - spuścił wzrok. - To ważne...